poniedziałek, 31 grudnia 2012

ostatni!

  Witam Was w ten przepiękny dzień nazwany Sylwestrem! To 31 grudnia wzrasta liczba nietrzeźwych kierowców, między ludźmi są kłótnie ("ty prowadzisz, ja piję"), zwierzęta szaleją ze strachu przed głośnym hukiem fajerwerk, a i wypadków z tego powodu więcej. Mimo to, każdy planuje przeżyć tę noc wyjątkowo. I ja z takim zamiarem uciekam do swojego chłopaka :) 
  Bloga na czas nieokreślony zawieszam. Spodobało mi się jego pisanie, ale póki co, trzeba skupić się na postanowieniach noworocznych. Tak więc: do poczytania!
   Mała rada: nie pijmy za dużo, by 2013 nie zaczął się kacem!

niedziela, 30 grudnia 2012

chora niedziela.

  Hej! Jutro Sylwester, a ja umieram: ból głowy, gorączka, katar, itd... A przecież trzeba jakoś wyglądać! No, nic... Jestem tak zmęczona, że nawet ciężko jest mi coś napisać...

  Ale żeby nie było tak nudno, mam dla Was zdjęcie moich kociaków :))


sobota, 29 grudnia 2012

chodźmy spaaać!

  Jakoś tak sennie dzisiaj. Sprzątanie, gotowanie - przygotowania do Sylwestra. Szybko zleciały święta, za chwilę znowu pójdę na uczelnię, zapalę papierosa, pogadam ze znajomymi, dowiem się jak to oni fajnie wszystko spędzili i tak dalej... Nie lubię udawać, że kogoś lubię. Chciałabym być samotnikiem, ale nie umiem siedzieć cicho, często coś mówię, nawet do tych ludzi, którzy są "dziwni". Ciężko zrozumieć, ale dziś ciężki dzień. Jakoś tak śpiąco, tak nudno jest... Nie mam pomysłu na wpis, skupiam się na postanowieniach noworocznych!

piątek, 28 grudnia 2012

piąteczek!

  Jak wczoraj pisałam jaki to był fajny dzień, tak ten dzisiejszy przebija wszystko! Przede wszystkim był ze mną mój chłopak, to już jest mega super! Ależ on mi szczęścia daje :)) Oglądaliśmy filmy, dużo rozmawialiśmy, zrobiliśmy zakupy na Sylwestra, zaczęliśmy planować nowy 2013 rok :) Mam już kilka postanowień, ale znając mnie, długo w nich nie wytrwam... Zapowiada się ciekawie! 
  Opowiem Wam o jednym filmie, który wczoraj widzieliśmy - "Sylwester w Nowym Jorku". Ogólnie wszystko jest strasznie zaplątane, ale wraz z upływem czasu, wątki łączą się w jedną całość. Szczególnie ujęły mnie słowa, że Sylwester to okazja, by się zatrzymać, by przebaczyć, dać komuś drugą szansę, a także samemu się poprawić. Wzorując się na tym, bohaterowie świętują ten magiczny wieczór w gronie najbliższych. Oczywiście, mój chłopak zamiast na filmie skupił się na moim płaczu i wyśmiewaniu mnie, jaka to ja niby beksa jestem. Film łapie za serce, polecam! Ale wróćmy do rzeczywistości: a Wy, planujecie poprawę?

czwartek, 27 grudnia 2012

spokój

  Uwielbiam dzisiejszy dzień - błogie lenistwo i nic więcej! Widziałam się z moją przyjaciółką, poszłyśmy na spacer do mojego chłopaka, wzięłam parę buziaków i poszłyśmy do mnie. Marlena jest wielbicielką kotów, więc wyściskała je, a potem obie zgodnie stwierdziłyśmy, że mamy przeogromną ochotę na chipsy! Tak więc, wybrałyśmy się do sklepu, wzięłyśmy chipsy, krówki, no, i piwo. Ja, w przeciwieństwie do moich rodziców, mam tak słabą głowę, że to jest niewyobrażalne. W każdym bądź razie, po tym jednym piwie, które ze względu na zawartość alkoholu można nazwać oranżadą, bawiłam się prześwietnie. Grałyśmy w karty, słuchałyśmy muzyki i ja dużo mówiłam. Mnie przegadać się nie da! :) Potem przyszedł mój chłopak i graliśmy w bierki, co zdecydowanie pogorszyło mój nastrój, bo cały czas przegrywałam. Potem się pożegnałyśmy i tak sobie siedzę teraz w domu i myślę, że to był baaardzo fajny dzień i tęskni mi się za wakacjami, za wolnym :)

środa, 26 grudnia 2012

i po krzyku!

   Dziś ostatni dzień świąt. Jeszcze rano siedziałam sama w domu, z zapuchniętymi oczami wpatrując się w ekran komputera, czytając plotki z życia gwiazd... Miałam jechać z rodzicami do taty brata. Bardzo chciałam, żeby mój chłopak był tam ze mną, ale on uparty jak osioł, twardo mówi NIE. Co ja mogę? Obraziłam się na niego i tyle. Miałam jeszcze nadzieję, że zmieni zdanie. Nic z tego. Kocham go najmocniej na świecie, więc jak to zwykle bywa, ja zrezygnowałam. Poszłam do niego i było baaaardzo, ale to bardzo miło! Cieszę się, że nie pojechałam z rodzicami, bo musiałabym uciekać co chwila od stołu, by się wypłakać... 
  To nagroda dla niego, bo wczoraj, mimo gorączki, przyszedł do mnie, nie zostawił mnie samej. Wpis poplątany, ale ja po prostu jestem PIJANA SZCZĘŚCIEM.

wtorek, 25 grudnia 2012

świętom mówię NIE

  I oczywiście nie chodzi mi tu o ten magiczny nastrój, o ludzkie przemiany, postanowienia i inne cudne rzeczy, które ze świąt można wyciskać wiadrami. Mam na myśli te wszystkie kłótnie, ta atmosfera w ogóle nie przypomina miłości, nawet nie ma z nią nic wspólnego! Mój chłopak jest chory, ma idealną wymówkę, żeby nie przyjść... I znowu będę sama pośród zupełnie obcych mi osób... Zostawił mnie, a ja tak bardzo na niego liczyłam. 
   Znowu porządki, znowu gotowanie. A on? On leży przed telewizorem i leczy kaca kolejną dawką wódki. Nie rozumiem jak można coś takiego pić i bardzo się cieszę, że ja tego nie tykam. To niszczy relacje, burzy światopogląd. Prawie wszyscy bezdomni są uzależnieni od alkoholu. Proszą o drobne "na bułkę"... Kiedyś ze znajomymi wyszliśmy na papierosa. Podszedł do nas mężczyzna ok. 30 - letni i poprosił o fajkę. Ja zazwyczaj szybko częstuję i uciekam. Mój kolega wyciągnął paczkę i powiedział "dam Ci, ale nie ma nic za darmo." Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, ale potem mnie zamurowało. Ten mężczyzna za papierosa opowiedział nam całą swoją historię. Ma trójkę dzieci, żonę. Wszystkich zostawił i poszedł na ulicę. Nie mógł znieść presji: praca, pieniądze, głowa domu. Próbował wrócić. Wytrzymał trzy tygodnie i znów trafił na ulicę... Podziękował za papierosa i odszedł. Nie potrafię tego zrozumieć, nie umiałabym pomóc takiemu człowiekowi.
   Te święta są do bani...

poniedziałek, 24 grudnia 2012

wrrrr

Pisałam Wam wczoraj, pisałam! Nienawidzę go i on nienawidzi mnie. Jak to było? "Księżniczka w mordę jebana" - tak mnie nazwał, o tak. I gdzie to ciepło, gdzie ta radość? Idę się zapłakać na śmierć, będzie spokój!

niedziela, 23 grudnia 2012

zostawcie moje bombki!

Kocham niedzielę - można wreszcie odpocząć :) Czuć święta: przyozdobiłam pomarańczę goździkami! Umalowałam się, ładnie ubrałam, świetnie się czuję i już nie mogę się doczekać jutrzejszej Wigilii! Będzie taki spokój, ciepło, radość z obecności drugiego człowieka, serdeczne życzenia, uśmiechy, może nawet łzy szczęścia... - ta, jasne, na pewno nie w mojej rodzinie... Wszyscy wszystko udają. Nie mam zamiaru tam z nimi siedzieć, bo po co? Gdyby był ze mną mój chłopak, byłoby choć jedno szczere uczucie...
Szybciutko nawiążę jeszcze do tytułu dzisiejszego wpisu. Pisałam wczoraj o mojej pięknej choince. Dziś nie była taka piękna, gdy tylko na 5 minut wpuściłam do pokoju moje kociaki... No, myślałam, że zwariuję! Kocham je, no, ale bez przesady! Dół choinki nie miał w ogóle bombek, wszystkie leżały porozrzucane na podłodze. Teraz kociaki niestety mają szlaban na mój pokój :)
Dodatkowo, muszę pochwalić mojego chłopaka za rolę prawdziwego Pana Domu (który w rzeczywistości ze mną nie mieszka, oczywiście). Mam zawieszoną zasłonę prysznicową, wymienione uszczelki w kranie, co by nie przeciekał, szafkę nocną oraz piękny wieszak na ubrania!
Idę stąd, muszę się ogarnąć...


sobota, 22 grudnia 2012

uffffff

Sobota jest dniem sprzątania. Sobota przed świętami jest dniem podwójnego sprzątania! W sumie dobrze wypadło w tym roku - weekend przed Wigilią. Zapracowani mają więcej czasu na te wszystkie sałatki. A my z mamą zaczęłyśmy dziś pieczenie itd. :) Lubię gotować, naprawdę, a słodkości w szczególności! Nie ma czasu nawet usiąść spokojnie i wypić herbatki, ale wiecie, ostatkami sił ubrałam dziś choinkę! Dziś jest już ciemno, a ja mam kiepskie oświetlenie pokoju, ale jutro wrzucę Wam zdjęcie: JEST PIĘKNA! Sztuczna, ale nie można mieć wszystkiego... Ja i tak nie mogę oderwać od niej oczu. 
Dziś wpis krótki, ale tak to już jest, że ta sobota wydarła ze mnie resztki sił...

piątek, 21 grudnia 2012

zero bakterii!

Tak, w domu nie może być ani grama kurzu! Ja mam tylko jedno pytanie: po co sprzątać na pokaz, nie można z własnej woli? Dochodzi jeszcze pieczenie i masę innych rzeczy... Ojojoj, ciężko! Ulepiłam piękne uszka do barszczu, mamusia była baaaardzo dumna! :) Nie chcę mi się już nic, jestem zmęczona, najchętniej padłabym prosto do łóżka!
Dziś zaczynam bardzo ważny projekt: ZERO KŁÓTNI Z MAMĄ DO WIGILII. Oczywiście, fajnie by było nie kłócić się i po świętach, ale aż tak dobrze być nie może. Często się kłócimy, a to przecież czas miłości, ciepła, wspólnoty. No, pożyjemy, zobaczymy. Zauważyłam na jednym portalu społecznościowym mój kolega wstawił: 


Proste, z przekazem, trafia do młodzieży. Fajnie, że są ludzie, którzy nie wstydzą się swojej wiary, wręcz przeciwnie, pragną "zarażać" miłością do Jezusa! Aż wstyd, nie pamiętam kiedy ja sama byłam u spowiedzi, kiedy dobrowolnie poszłam na Mszę Świętą... Najgorsze jest to, że nie jestem jedyna, że wielu nastolatkom też się nie chce wstać od komputera...
No, i przesłanie: przestańmy skupiać się na tym czego i ile kupić, kto co będzie jadł, czy mamy tyle pieniędzy, zwróćmy uwagę na Jezusa, bo to On się narodził, On jest najważniejszy. Oderwijmy się od wódki, zaśpiewajmy kolędę, wyciągnijmy pomocną dłoń do drugiego człowieka, wybaczmy sobie nawzajem, zapomnijmy o dawnych sporach... Tak niewiele trzeba, to nic nie kosztuje...
Kochani, życzę Wam właśnie takich ciepłych, szczerych, prawdziwych świąt. Które naprawdę coś zmienią, zmuszą do refleksji... 

czwartek, 20 grudnia 2012

szaaał!

Pół dnia spędziłam na zakupach z mamą. A, bo wiecie, karpika trzeba na Wigilię kupić, coś tam jeszcze, coś tam jeszcze i rachunek równy 400 zł :o Drogie wszystko jak cholera! I tak ja mam dobrze, jestem jedynaczką, a moi rodzice nie zarabiają wcale tak mało. Gorzej mają bezdomni, którzy tułają się po dworcach, nagabują ludzi o parę groszy, często borykają się z uzależnieniami. Gdzie oni spędzą Wigilię? Smutne, ale prawdziwe. Spacerują samotnie przez miasto i widzą innych z wielkimi siatami, z których wyglądają smakołyki na święta...
Upiekłam pierniki! Tylko polukrować i będą świetne ;33

środa, 19 grudnia 2012

jestem mistrzem!

Dziś wpis na szybko, bo chcę zrobić mamie niespodziankę i w końcu upiec te pierniczki. Niedługo wraca z pracy, a one jeszcze niegotowe! Słuchajcie, jestem po prostu najlepsza! Ale od początku :) Nie wiem czy pisałam, ale w poniedziałek była kartkóweczka z chemii. W niedzielę od godz. 15:30 do 22:30 przesiedziałam na krześle u Ewci, mojej kochanej przyszłej szwagierki i fryzjerki! Rano byłam w kościele, pomyślałam, że pouczę się wieczorkiem. Do domu wróciłam padnięta, ale podekscytowana nową fryzurą, zapomniałam o moich planach i nawet nie zajrzałam do zeszytu z chemii... Poszłam na kartkówkę na tzw. Jana. Ucieszyłam się, bo koleżanka wydrukowała ściągaweczkę, a kolega mi ją zkserował! Niestety, nauczycielka od razu kazała mi ją schować (słaby ze mnie kombinator ;p). No, ale, coś tam napisałam. Miałam wielką nadzieję, że zaliczyłam na tą tróję... A teraz przejdę do dnia dzisiejszego. Przychodzę sobie na wykład, a tu, mój kolega Jacek, mówi, że są wyniki z chemii i zaliczyły aż cztery osoby. Oczywiście ja nie zaliczyłam. Pobiegliśmy pod salę, a tu... ktoś nie zobaczył, że kilka osób z naszej grupy jest na innej kartce, i... ZALICZYŁAM NA 4, czyli napisałam najlepiej z całej grupy! Jestem mistrzem, wiedziałam od zawsze! :) Miał być krótki wpis, bo pierniczki... O, kurde, no to biegnę! Paaa :)

wtorek, 18 grudnia 2012

odpoczywając...

Dziś zawagarowałam, co by za często na uczelni nie być! Oczywiście żartuję, ale naprawdę nie miałam siły, by tam iść, przyklejać sztuczny uśmiech na gębę i udawać, że wszystkich lubię. Wiecie, to pierwszy rok, dopiero się poznaliśmy, ja nie chcę problemów. No, ale cóż, nieważne.
Tak poza tym u mnie nic się nie dzieje. Zaczynamy porządki przedświąteczne. Dziś umyłam okno, a chyba jutro zabiorę się za pieczenie pierniczków! Uwielbiam gotować :)
Kończę, duże zamieszanie tutaj jest. 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

gwiazdorzenie...

Witajcie :) Ostatnio uzależniłam się od czytania różnych plotek na pudelku. Wiem, to nie jest normalne, ale lubię oglądać zdjęcia ludzi, których stać na drogie ubrania, dodatki, którzy w życiu coś osiągnęli... Wiecie co? Wydaje mi się, że zrobić karierę w dzisiejszych czasach jest na prawdę ciężko! Trzeba się rozbierać, wstawiać nagie zdjęcia na portale internetowe, nosić sukienki wykonane z mięsa, ciężko ćwiczyć, wstrzykiwać botoksy, a nawet reklamować specyfik do wybielania odbytu (?)... Kiedyś wystarczył TALENT i to dzięki niemu osiągało się naprawdę wiele. Teraz wszystko jest na pokaz, ludzie się pogubili, robią rzeczy "pod publikę". I po co to wszystko? By mieć więcej zer na koncie? Nie rozumiem tego, gdzie szacunek do samego siebie?! No, ale co mój pojedynczy głos może zmienić...?

niedziela, 16 grudnia 2012

dzień święty święcić.

Witam Was w tą śnieżną niedzielę :) Jutro mam kolokwium z chemii i aż się boję co z tego wyniknie, mam nadzieję, że zaliczę!
Dziś chciałabym poruszyć temat niedzielnej Mszy Świętej. Ile osób w niej uczestniczy, i jaki procent uczestniczących modli się sam z siebie, bez żadnego przymusu? Znam małżeństwo bez ślubu kościelnego (mąż ma dzieci z poprzedniego małżeństwa, jest bez rozwodu kościelnego), które nie może przyjmować komunii, więc uważa, że nie ma sensu chodzić do kościoła. Jest też mężczyzna, który uważa, że wiara jest bezpośrednią relacją z Bogiem - nie uznaje on kleru. Czy to prawda, czy po prostu wymówka? Do tego dochodzą przypadki losowe albo lenimy się. Warto wspomnieć o nowym trendzie "wiara jest dla cieniasów" uznawanym przez młodych ludzi. Tylko nieliczni potrafią się wyłamać.
Z opowieści babci wiem, że ok. 20 - 30 lat temu, ludzie potrafili do kościoła iść na piechotę po kilka kilometrów. Teraz, gdy kościół jest praktycznie w każdej miejscowości, ciężko jest wsiąść w samochód, by porozmawiać z Bogiem...

sobota, 15 grudnia 2012

porządki!

Witam :) Już niedługo siądziemy przy wigilijnym stole z całą rodziną, podzielimy się opłatkiem, zaśpiewamy kolędy... Och, marzenie! uwielbiam Święta Bożego Narodzenia. Czuje się tą bliskość drugiej osoby, ciepłą atmosferę, w końcu Pan przyszedł na świat, jest co świętować! 
Sobotę spędziłam na porządkach - takiej uroczystości nie może zepsuć pajęczyna w oknie, prawda? Tak więc powoli dom zaczyna błyszczeć :)
A wieczór spędzę z moim Ukochanym!


magia świąt.

piątek, 14 grudnia 2012

brak pomysłu.

Znowu wczoraj nie pisałam, a to dlatego, że czwartek jest strasznym dniem - wykłady do godziny 20:00, do tego doliczmy czas na dojazd do mojego domu - masakra! Zdenerwowałam się, i to bardzo! Nie lubię rozczarowań, a takie właśnie miało miejsce... Ech, nieważne.
Nie mam na nic siły, czuję taką pustkę, wszystko jest szare, ludzie obojętni, zero motywacji do pracy, no, bo po co to wszystko?
Smutno mi, bo wszyscy gonią za pieniądzem. Mój tata jest tylko na weekend w domu, w niedzielę po południu już się zabiera z powrotem w trasę. Wszystko po to, by żyło się lepiej... Tata znajomego wraca tylko na święta i zaraz potem wyjeżdża za granicę. A gdzie więź, gdzie uczucie, ciepło rodzinne? No, ale cóż, trzeba wierzyć, że wszystko się ułoży, będzie dobrze!

środa, 12 grudnia 2012

pomocy!

Nie pisałam wczoraj, bo nocowałam u siostry :) Podobało mi się, trochę się zintegrowałyśmy, bo przyznaję, że patrzyłam na nią spod oka... Ale, jak to mówią, nie oceniaj książki po okładce, prawda? A więc, moja siostra, Kasia, studiuję matematykę. Zwróciłam się do niej o pomoc, bo będąc na pierwszym roku, gdzie praktycznie wszyscy wykładowcy zakładają, że my już wszystko umiemy, jest ciężko, nie ma sielanki :) Tak więc spędziłyśmy bardzo fajny wieczór z granicami, pochodnymi, sinusami, cosinusami...
To miłe, że ludzie potrafią być bezinteresowni, potrafią wyciągnąć do nas rękę :) Kasi należy się wieeeelki buziak ;* !

poniedziałek, 10 grudnia 2012

słoneczko!

To był jeden z najgorszych weekendów w moim życiu. Najpierw kłótnie z moim chłopakiem, jego pokrwawione pięści, moje łzy, a potem praca z psychologii - żyć nie umierać! Skąd w nas tyle nienawiści?! Dobrze, że są też te dobre chwile - niekończące się przytulaski, buziaczki, trzymanie za rękę. Nie jestem w stanie ogarnąć tego świata. 
Stałam z koleżanką na przystanku. My tu sobie zamarzamy, a obok biedny starszy pan z laską, zgarbiony, ledwo idzie... Tak mi się go szkoda zrobiło, naprawdę. Ciekawe czy ma kogoś, jakąś rodzinę, czy starcza mu pieniędzy, jak sobie daje radę w codziennym życiu... Wyobraźnia pracuje i przedstawia coraz to gorsze wizje. Potem mały gołąbek z chorą nóżką i pani, która go dokarmia. Dobrze, że są tacy ludzie, którzy potrafią się zatrzymać i wesprzeć choć na chwilę. 
Trzecia zawodówki a ona już w ciąży (nieplanowanej oczywiście) - moja koleżanka. Świat schodzi na psy, naprawdę. Ale daję jej szansę, może dziecko zmieni jej dotychczasowy tryb życia? Widzę dziś świat w pozytywnych barwach :)
Jutro mam korepetycje z matematyki i nocuję w Lublinie u siostry :) Miałam iść na ekonomię i wykonać prezentację, ale strasznie się wstydzę i chyba odpuszczę... Może jakoś zaliczę ten przedmiot. Zresztą wolę rozmowę "szubienicę" z profesorem niż 5 minut postać przed całym rokiem studentów Edukacji Techniczno - Informatycznej... Nawet nie wiecie co to za stres. Dla mnie zdecydowanie za duży!

niedziela, 9 grudnia 2012

zero.

Nie pisałam wczoraj, nie byłam w stanie. Dzień był dobry, niestety, do czasu... Posprzątałam pół domu, zadowolona chodziłam i przyglądałam się błyszczącym meblom, wyszorowanym podłogom. Czekałam na moją przyjaciółkę - studiuje w Krakowie i widujemy się baaardzo rzadko! Jest to wielka miłośniczka kotów, więc, gdy przyszła, wcisnęłam jej Rudolfa i Mańka do popilnowania, sama poszłam zrobić herbatkę. Pogadałyśmy, potem poszłyśmy zrobić frytki. Smacznie! No, i przyszedł mój chłopak. Zaczęło się, gdy tylko odprowadziliśmy Marlenę do domu... Jedna wielka awantura. Co prawda nie krzyczeliśmy, ale mówiliśmy dość głośno. Nagle on wstał i z gniewu uderzył dwa razy pięścią w ścianę. Byłam przerażona, bałam się, że zaraz i ja oberwę. Potem rozpłakał się. Przytuliłam go, położyliśmy się i tak razem usnęliśmy... Nie wiem co będzie dzisiaj. Mam nadzieję, że się pogodzimy, że wszystko będzie jak dawniej... Płaczę, nawet nie wiecie jak to wszystko boli... Jestem beznadziejną osobą, naprawdę...

piątek, 7 grudnia 2012

.

Mam zły humor, więc nie stworzę niczego pouczającego, żadnych przemyśleń, nic a nic!
Zamieszanie na studiach, zamieszanie w związku, zamieszanie w rodzinie, zamieszanie w życiu...

czwartek, 6 grudnia 2012

który lepszy?

Dzisiejszy dzień jest do bani! Bardzo się cieszę, że to już jego końcówka... Bo wiecie - jak się wali, to już po całości. Jedna wielka masakra. Ale sama tego chciałam. To są konsekwencje moich czynów. Tak, jestem beznadziejną osobą. Nie oszukujmy się, ciężko będzie z tego bagna wyjść. Najgorsze jest to, że stoję na rozdrożu. Mam kilka opcji do wyboru, ale skąd mam wiedzieć, która z nich będzie lepsza? To duża odpowiedzialność, bo nie chcę, by i potem się psuło. Ojojoj...
Żeby nie było już tak całkiem smutno: DZIŚ MAMY MIKOŁAJKI! Jestem przykładem wyjątku od reguły mówiącej, że Mikołaj przynosi prezenty tylko grzecznym dzieciom, przyznaję się bez bicia! Dostałam świetny szalik od rodziców, świecznik i przepyszną czekoladkę od kochanej Kasi - koleżanki z grupy, a także coś, co przypadło mi do gustu najbardziej: termofor z wełnianym pokrowcem, na którym namalowane jest czerwone serduszko i aż 5 bananów (jestem ich wielką fanką!). To oczywiście od mojego faceta :> Jutro wstawię zdjęcia!
 Humor mi się poprawił jak zeszłam na temat prezentów i uśmiechów, ale czas zejść na ziemię i brać się za rozmyślania nad tym, co prawidłowe...
Często słyszę od innych, że biorę wszystko do siebie i za bardzo przeżywam pewne sprawy. Może i tak, ale nie umiem inaczej... Mam udawać, że nic mnie nie obchodzi? Bez sensu! Zdecydowanie wolę zamartwiać się całą noc...

środa, 5 grudnia 2012

za szybko!

Dlaczego wszyscy się tak gdzieś spieszą? Dlaczego ciągle coś gonią? I dlaczego ja też tak robię? Życie nie powinno być dla nas ciągłym wyścigiem "kto pierwszy ten lepszy". Nic z tego nie rozumiem. A gdzie chwila dla drugiego człowieka? Powinniśmy żyć z innymi, a nie ze stosem dokumentów przynoszonych do domu i przeglądanych w każdej wolnej chwili. Praca i pieniądze to nie wszystko. To chyba rodzina jest najważniejsza. Czasem mam ochotę krzyknąć "STOP", by obudzić wszystkich dookoła z tego letargu. Rozmowa schodzi tylko na jeden temat: ile my to mamy do zrobienia, jacy jesteśmy zmęczeni. Może warto usiąść z kubkiem ciepłej herbaty, położyć się pod kocykiem z ukochaną osobą i po prostu odpocząć, być z nią, sprawić sobie przyjemność. 
Tak z innej beczki: ten blog to świetna sprawa. Mimo tego, że nikt tu nie zagląda, tak mi jakoś lżej jak się tu wypiszę :) Mówiłam już wcześniej - nie widzę żadnej osoby, która by mnie zrozumiała do końca, która by mnie wysłuchała... A tu? Sama siebie rozumiem, sama ze sobą piszę! Świetne rozwiązanie dla osób tak odizolowanych od reszty świata jak ja...
Trochę ten wpis nieskładny, ale mam za dużo myśli, wszystkie je chcę Wam przekazać.
Miłego wieczorku, kochani.

wtorek, 4 grudnia 2012

love story.

Kiedyś nie wierzyłam, że spotkam drugą osobę, z którą będę rozumieć się bez słów. Wiecie, miłość to ogromne uczucie, wątpiłam, że będzie mi dane je przeżyć: przecież jestem szarą myszką, nie grzeszę urodą, nie mam pieniędzy, a w dzisiejszym świecie i to jest brane pod uwagę. Aż tu nagle dostaję smsa od nieznajomego numeru. Pierwsze wrażenie? Lepiej nie pytajcie! Cieszę się, bo minęło już ponad półtora roku, a my dalej razem! Nie wyobrażam sobie życia bez mojego P. I wolę nie pamiętać tego sprzed dwóch lat. Miłość zmienia wszystko. Dodaje skrzydeł i przede wszystkim USZCZĘŚLIWIA. Pozwala dzielić się sobą. Kieruje do odważnych planów związania się na wieki.
Ciekawi mnie tylko jedna maleńka rzecz: jak on ze mną wytrzymuje? :)
Kochani, życzę Wam tak silnego uczucia jak i moje, dojrzałości, by nie kłócić się, a rozmawiać, wzajemnego zaufania, oparcia, po prostu ciepła drugiej osoby.

Żeby nie było tak nudno wstawię kilka zdjęć - wspomnienie lata i naszej wspólnej wyprawy do rodzinnej miejscowości mojego chłopaka.






poniedziałek, 3 grudnia 2012

wielkie brawa!

Wczoraj pisałam o obojętności na los innych. Dzisiaj chciałabym zwrócić uwagę na tych, którzy obojętni nie są. Jest początek grudnia i już zaczynamy wpadać w świąteczny nastrój. Miasta są przyozdabiane  dzwoneczkami, no, i oczywiście choinkami obwieszonymi bombkami. Myśląc o uroczystej kolacji wraz z najbliższymi, śpiewaniu kolęd i łamaniu się opłatkiem, robi nam się troszkę cieplej na sercu, jesteśmy skorzy do pomocy innym. W mediach głośno o wszelakich akcjach, zbiórkach... Mieszkam na Lubelszczyźnie, jednym z biedniejszych regionów. Kiedyś dane mi było poznać wspaniałą osobę, duchownego, ANIOŁA. Ostatnio przygotował on reportaż z dnia pomocy bezdomnym, gdzie na dworcu PKP rozdawano posiłki. To on był jednym z inicjatorów tego wydarzenia. Na zdjęciach było widać przemrożone ręce wyciągane w stronę misek z zupą. Gorące herbaty lały się strumieniami. To wspaniałe, że istnieją tacy ludzie. Ludzie, którzy nie chcą nic w zamian, którzy nie są obojętni na cierpienie innych, którzy, mimo własnych problemów, potrafią pomagać... To dla nich, te tytułowe, wielkie brawa!

niedziela, 2 grudnia 2012

szacunek.

"Chamstwo w państwie", "wredna baba", "zamknij się" i inne zwroty słyszę na co dzień. Przeraża mnie to, jak ludzie potrafią być dla siebie niemili. Jadę mpk: młodzi siedzą, starsi stoją. Robię zakupy: kradzieże, wpychanie się do kolejek to nic nowego. A gdzie szacunek do drugiego człowieka? Gdzie miłowanie bliźnich? Czy naprawdę jesteśmy aż tak zapatrzeni w siebie, że nie zwracamy uwagi na innych?
Wierzę, że jest więcej osób podobnych do mnie: zadowolonych z uśmiechu starszej pani, której ustąpi się miejsca, do której zagada się ni stąd, ni zowąd: "co słychać?"; po prostu OTWARTYCH NA INNYCH! Zwróćmy uwagę na problemy innych: skąd wiemy czy człowiek, którego mijamy idąc chodnikiem, zwykły przechodzień, martwi się z czego wyżyje do tego "pierwszego", jest pod kreską, nie ma wyjścia i kradnie?
Rozmawiam z innymi: "ja", "u mnie"... A co u innych?
Smutne doświadczenie.
Smutny wpis.
Najgorsze, że opisuje rzeczywistość...

sobota, 1 grudnia 2012

first.

  Witam na moim blogu założonym sto lat temu, przykrytym dość sporą warstwą kurzu i odkopanym, by zaliczyć socjologię! Szczerze mówiąc, nie wiem co tu pisać. W gimnazjum i liceum byłam narwaną dziennikarką, a teraz? Długo zastanawiałam się jaki temat poruszyć jako pierwszy. Może krótko opowiem o sobie? Tak, to może być dobry pomysł.
  Jestem jedynaczką z dwoma wcieleniami: potrafię zaleźć za skórę, myślę, że znalazłoby się sporo osób, które mnie nie lubią, jestem złośliwa i to bardzo, ale potrafię też współczuć, uwielbiam komedia romantyczne i płakać na widok zmarzniętego psa. Za czasów podstawówki "ścigałam się" z moją sąsiadką o oceny. Niestety, zawsze byłam gorsza. Mimo to, wszyscy mnie lubili... Do czasu. Od V klasy zaczęłam się zmieniać, a mój wredny charakterek powoli wychodził z ukrycia. I tak zostałam sama. Lubię matematykę, choć o wiele więcej wiem o dziennikarstwie. Po Profilu humanistycznym wylądowałam na Politechnice Lubelskiej na profilu Edukacja Techniczno - Informatyczna. Mam chłopaka, który jest dla mnie wszystkim. Wiecznie się odchudzam. Interesuję się modą.

... i kompletnie nie wiem co dalej