piątek, 14 grudnia 2012

brak pomysłu.

Znowu wczoraj nie pisałam, a to dlatego, że czwartek jest strasznym dniem - wykłady do godziny 20:00, do tego doliczmy czas na dojazd do mojego domu - masakra! Zdenerwowałam się, i to bardzo! Nie lubię rozczarowań, a takie właśnie miało miejsce... Ech, nieważne.
Nie mam na nic siły, czuję taką pustkę, wszystko jest szare, ludzie obojętni, zero motywacji do pracy, no, bo po co to wszystko?
Smutno mi, bo wszyscy gonią za pieniądzem. Mój tata jest tylko na weekend w domu, w niedzielę po południu już się zabiera z powrotem w trasę. Wszystko po to, by żyło się lepiej... Tata znajomego wraca tylko na święta i zaraz potem wyjeżdża za granicę. A gdzie więź, gdzie uczucie, ciepło rodzinne? No, ale cóż, trzeba wierzyć, że wszystko się ułoży, będzie dobrze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz