wtorek, 25 grudnia 2012

świętom mówię NIE

  I oczywiście nie chodzi mi tu o ten magiczny nastrój, o ludzkie przemiany, postanowienia i inne cudne rzeczy, które ze świąt można wyciskać wiadrami. Mam na myśli te wszystkie kłótnie, ta atmosfera w ogóle nie przypomina miłości, nawet nie ma z nią nic wspólnego! Mój chłopak jest chory, ma idealną wymówkę, żeby nie przyjść... I znowu będę sama pośród zupełnie obcych mi osób... Zostawił mnie, a ja tak bardzo na niego liczyłam. 
   Znowu porządki, znowu gotowanie. A on? On leży przed telewizorem i leczy kaca kolejną dawką wódki. Nie rozumiem jak można coś takiego pić i bardzo się cieszę, że ja tego nie tykam. To niszczy relacje, burzy światopogląd. Prawie wszyscy bezdomni są uzależnieni od alkoholu. Proszą o drobne "na bułkę"... Kiedyś ze znajomymi wyszliśmy na papierosa. Podszedł do nas mężczyzna ok. 30 - letni i poprosił o fajkę. Ja zazwyczaj szybko częstuję i uciekam. Mój kolega wyciągnął paczkę i powiedział "dam Ci, ale nie ma nic za darmo." Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, ale potem mnie zamurowało. Ten mężczyzna za papierosa opowiedział nam całą swoją historię. Ma trójkę dzieci, żonę. Wszystkich zostawił i poszedł na ulicę. Nie mógł znieść presji: praca, pieniądze, głowa domu. Próbował wrócić. Wytrzymał trzy tygodnie i znów trafił na ulicę... Podziękował za papierosa i odszedł. Nie potrafię tego zrozumieć, nie umiałabym pomóc takiemu człowiekowi.
   Te święta są do bani...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz